Początkowo, machnąłem ręką na to całe zamieszanie wokół reklamy Gilette. Nie pierwszy i nie ostatni raz widzę takie „wzburzone” reakcje, Przywykłem. W końcu jednak stwierdziłem, że warto przynajmniej wiedzieć, o co tyle hałasu.
Najpierw naczytałem się oburzonych komentarzy w sieci i dopiero po tym obejrzałem reklamę. Raz, drugi, trzeci… Siedzę i oglądam, próbując doszukać się tych negatywnych stereotypów o mężczyznach. I nic nie widzę!
Zatrzymajmy się na chwilę i spróbujmy zastanowić się, jak wygląda rzeczywistość, w której żyjemy.
- Czy zdarza się, że chłopcy rozwiązują konflikty za pomocą przemocy (częściej fizycznej niż werbalnej)? TAK!
- Czy zdarzą się – nam facetom – przypadki molestowania (niezależnie od intensywności tych zachowań)? TAK!
- Czy zdarzają się mężczyznom zachowania o podtekście seksualnym, które uprzedmiotawiają kobietę? TAK!
- Czy zdarza się, że mężczyźni deprecjonują sukcesy kobiet? TAK!
O tym właśnie jest pierwsza część tej reklamy. Nie o tym, że każdy mężczyzna rozwiązuje konflikt przemocą, a do celu zmierza po spalonych truchłach swoich wrogów przy akompaniamencie jęku zgwałconych kobiet. Jest o tym, że cały czas – mimo tego, że mamy XXI – zdarzają nam się zachowania… Głupie!
Jeśli po obejrzeniu tej reklamy czujesz się dotknięty, to może problem jest właśnie z Twoimi normami i Twoim zachowaniem. Normalną reakcją po obejrzeniu tych scen powinna być raczej refleksja „Ej, faktycznie, nie zawsze reaguję jak chłopaki się biją„, „Kurcze, ostatnio nie zareagowałem na seksistowski żart kolegi w pracy” etc.
Nikt nie mówi, że wszyscy mężczyźni są źli. Ten przekaz nie powinien wywołać złości, a refleksję nad tym, na ile jesteś uważny i otwarty na problemy, które nie dotykają Ciebie osobiście? Czy jesteś zdolny do refleksji nad narzuconymi, utartymi schematami zachowań? Czy umiesz być empatyczny?
Dobrze obrazuje to cytat z USA Today:
This doesn’t make men inherently bad or evil. It makes them privileged. Part of being privileged is to be heedless to a problem that doesn’t affect you personally. It also means protecting systems that have served you well, even when they are harming other people. So, for example, white people who don’t say anything when unarmed black people are being brutalized and even killed by police officers are exhibiting privilege. Men who stay silent when they see harassment occurring because they don’t want to risk their position in a system that benefits them are exhibiting privilege.
USA TODAY
Może następnym razem, zamiast bagatelizować problem, który Cię nie dotyczy, spróbuj zmienić perspektywę. Nie możemy ignorować wszystkich problemów, które nas bezpośrednio nie dotyczą! To do niczego nie prowadzi!
Mamy problem z równouprawnieniem!
Uważam, że mamy olbrzymi problem z równouprawnieniem i nie jest to wcale kwestia oderwana od „problemu Gillette”. Mam taką tezę, że gdybyśmy faktycznie traktowali się „na równi”, nie byłoby mowy o żadnym uprawnieniu. Byłoby tak oczywiste, że nikt by o tym nie dyskutował. Tak jak dziś jest dla nas oczywiste, że bez względu na kolor skóry czy płeć, każdy ma prawo do decydowania o swoim życiu, do głoszeni swoich poglądów etc. Nikt (rozsądny) nie podważa sensu równego traktowania czarnych i białych mężczyzn i jest dla nas normalne, że to tacy sami ludzie. A jednocześnie nie umiemy przejść do porządku dziennego nad tym, że płeć nie różni nas wcale bardziej niż kolor skóry czy wyznanie!
Gdybyśmy wszyscy traktowali się, mając w głowie perspektywę „wszyscy jesteśmy ludźmi” byłoby nam zdecydowanie łatwiej. Taka perspektywa sprawia, że ludzie stają się do nas bardziej podobni. Przestajemy patrzeć na to, co nas różni (płeć, kolor skóry, wyznanie…) a przyjmujemy perspektywę My, bo myślimy o tym „co nas łączy„.
Tak, między mężczyzną a kobietą są znaczące różnice (nie tylko fizyczne). Natomiast warto się zastanowić, czy w ramach jednej płci również się nie różnimy (i to znacznie)? Dlaczego, więc uznaliśmy, że płeć ma nas tak mocno rozróżniać? Dlaczego religia czy kolor włosów nie jest taką barierą jak płeć?
Jak to się ma do wspomnianej reklamy?
My, faceci przywykliśmy do tej uprzywilejowanej pozycji. Wyobrażam sobie irytację panów czytających te słowa. Niestety taka jest prawda chłopaki! Warto zrobić krok do tyłu i spojrzeć na świat z szerszej perspektywy. Możemy sobie żartować z uprzywilejowanych białych, heteroseksualnych mężczyzn. Niestety nie zmieni to faktów: w dzisiejszej rzeczywistości jesteśmy grupą nad wyraz uprzywilejowaną. Siedzimy w tym naszym „ciepłym pierdzidołku” i na wszystkie możliwe sposoby bronimy się przed spojrzeniem na świat z perspektywy innych ludzi.
A tu nagle ktoś przychodzi i mówi nam, że nie jesteśmy tacy super wspaniali i zajebiści. Nagle okazało się, że część zachowań jest dla otoczenia co najmniej uciążliwa. Do tego my wcale nie rzadko, nie reagujemy na te niefajne zachowania, a nawet je wzmacniamy w kolejnych pokoleniach. Ktoś nam zaczyna wytykać błędy i zaniedbania. Na domiar złego mówi to marka, która jest dedykowana mężczyznom. Rozumiem, że to nie jest przyjemna sytuacja.
Może, zamiast się oburzać warto walnąć sobie solidny rachunek sumienia?
Spróbumy odpowiedzieć sobie na to proste pytanie: Is This the Best a Man Can Get?