Za biedni na granie

przez | 16/11/2016

Olaboga jakie te gry są drogie! — usłyszałem ostatnio przeglądając premiery w PS Store. No i trudno się z taką obserwacją nie zgodzić. Ceny premier nie są niskie, a co gorsza, prędzej będą rosnąć niż spadać. Dlaczego jest tak drogo?

via: http://www.gamedesigning.org/video-game-memes/

Ile zarabia Polak?

Aby rozmawiać o cenach — czy to gier, benzyny czy chleba naszego powszedniego — trzeba zacząć od średnich dochodów w kraju. Tylko wtedy ma to sens, bo $300 dla Polaka to zupełnie inna kwota niż dla Norwega, Niemca czy Belga.

Dlatego zacznę od kilku informacji o różnicach w średnim wynagrodzeniu w krajach UE. Średnie wynagrodzenie w Polsce to ok 4.050 PLN (dane GUS). Pewnie spora część z Was zastanawia się, jak to możliwe, że średnia krajowa to ponad 4 tysiące złotych! Otóż jeśli liczymy średnią, to jest to możliwe, natomiast, żeby mieć realny obraz poziomu życia rodaków należy raczej spojrzeć na medianę wynagrodzeń.

Mediana, wartość środkowa, wartość przeciętna, drugi kwartyl — wartość cechy w szeregu uporządkowanym, powyżej i poniżej której znajduje się jednakowa liczba obserwacji.

Mediana wynagrodzeń w Polsce to ok 1.800 PLN netto (“na rękę”). Oznacza to, że połowa Polaków zarabia powyżej, a druga połowa poniżej tej kwoty. Wniosek: połowa z nas żyje za nie więcej niż 1.800 PN miesięcznie!

Jak wypadamy na tle Europy?

Według danych Eurostatu (tu są piękne wykresy) mediana wynagrodzeń w Polsce to 5.556. Nie podano na stronach Eurostatu jednostek, ale z kalkulacji wynika, że to wynagrodzenie roczne w €. Przy obecnym kursie dawałoby to ok 2.000 PLN miesięcznie, więc przyjmijmy, że to brakujące 200 PLN to odchylenie, które możemy tolerować.

Chorwacja, Litwa i Węgry , Bułgaria i Rumunia— tylko w tych krajach mediana wynagrodzeń jest niższa niż w Polsce. Lepiej od nas zarabiają Grecy (7.520€), Hiszpanie (13.352€), Belgowie (21.654€), nie wspominając o Norwegach, którzy z sumą 41.483€ plasują się na pierwszym miejscu tego rankingu.

source: http://ec.europa.eu/eurostat/web/gdp-and-beyond/quality-of-life/median-income

Ile kosztują gry?

Patrzę teraz na koszty gier na PS4, bo ten temat najbliższy jest mojemu ser… portfelowi. Zrobiłem małe porównanie, które pewnie jest precyzyjne ale myślę, że wystarczająco dobrze oddaje istotę problemu. Porównałem ceny kilku losowych (nowych) gier w polskim PS Store oraz w sklepach PS dla Belgi, Hiszpanii i Szwecji. Wszędzie sytuacja jest podobna pod jednym względem — po przeliczeniu cen na € otrzymujemy tę samą lub bardzo zbliżona kwotę.

W efekcie gra która w Polsce kosztuje 240 PLN w krajach Europy zachodniej warta jest 60€. Jeśli jakiś tytuł u nas kosztuje 400–420 PLN to Europejczycy kupują ją za ok 100€. Proste? Proste! Sensowne? Nie bardzo!

via: http://www.gamedesigning.org/video-game-memes/

Wróćmy na moment do zarobków. Pamiętacie jak duże są różnice między medianami wynagrodzeń w Polsce i w reszcie UE? Właśnie! Efekt jest taki, że przykładowy HITMAN za ok 60€ oznacza, że statystyczny Polak wyda na niego ponad 13,3% miesięcznego wynagrodzenia podczas gdy dla Belga będzie to 3,33%, dla Hiszpana 5,4% a dla Szweda jedyne 2,73% miesięcznego wynagrodzenia!

Z tego punktu widzenia, gry z narzuconą, sztywną ceną dla całego kontynentu są droższe w krajach biedniejszych i tańsze w krajach zamożniejszych.

Jak można mówić, że są droższe czy tańsze skoro cena jest ta sama? Uważam, że można bo realną ceną każdego towaru to nie kwota wyrażona w walucie, a relacja tej kwoty do dochodu. Jednym słowem nie ma znaczenia czy produkt kosztuje 10 czy 1000 €. Istotne jest, czy mój jednostkowy dochód pozwala na zakup 5 czy 50 sztuk danego towaru.

Jeśli w Polsce średnie wynagrodzenie (cały czas mowa o medianie!) wystarczy na zakup 4 gier, to Hiszpan kupi 11 analogicznych tytułów, Belg 18 a Szwed — 21!

via: ibeebz.com

Ceny ustalane odgórnie

Ładnych kilka lat temu Michał Gembicki z CD Projekt wytłumaczył system ustalania cen w wywiadzie:

Ceny gier są ustalane na podstawie opłaty licencyjnej (tzw. royalty fee) odprowadzanej do zachodniego wydawcy/developera, kosztów produkcji, czyli fizycznego wytworzenia opakowania, tłoczenie, etc, opłat związanych z wprowadzeniem towaru do obrotu, marketingu oraz logistyki. Po zsumowaniu tych wszystkich kosztów i ich odjęciu do SRP (sugerowanej ceny detalicznej) to, co pozostanie jest zyskiem dystrybutora. Z całej struktury ceny jest to często najmniejsza część. Poziom ceny jest określony przez kontrakt licencyjny i wydawca lokalny ma nieznaczny wpływ na jego poziom. Natomiast o możliwości trafienia tytułu bezpośrednio do taniej serii decyduje dystrybutor wspólnie z wydawcą; dotyczy to jednak najczęściej tytułów niszowych, starszych lub po prostu mniejszych. Normalnie każda duża produkcja musi przejść przez pułap ceny premierowej.

I ja to nawet rozumiem. Rozumiem, kiedy patrzę na to od strony dystrybutorów, którzy nie maja wielkiego pola manewru. Rozumiem nawet myśląc o wydawcach i developerach, że przy dzisiejszej globalizacji rynku, obniżenie ceny na jednym lokalnym rynku oznacza, że gracze z innych krajów zaczną kupować w “tanich krajach” zamiast u siebie. Natomiast z perspektywy gracza te ceny mnie zwyczajnie bolą!

I powiem szczerze, że gdy rozważałem wybór między PC a PS4, konsola wygrała mimo droższych gier, ponieważ różnica w cenie dobrego PC a konsoli nie zwróci mi się przy graniu w 3–4 gry rocznie. Jednak dla osób, które grają intensywniej niż ja i chciałyby poszaleć na 8–10 tytułach rocznie (nie mówię o większych ilościach) zakup tych gier będzie już sporym wydatkiem.

Ja wiem, że gry kupują zazwyczaj ludzie zarabiający lepiej niż gorzej. Wiem, że przeciętny gracz ma raczej 30–33 lata, a nie 15. Jednak nadal dysproporcja w obciążaniu portfela w ramach samej UE jest dla mnie porażająca.

Nic się nie zmieni

To nie jest tak, że można na to znaleźć jakieś cudowne remedium. Nie wydaje mi się, aby istniało sensowne rozwiązanie, które pozwoliłoby na obniżenie cen w krajach biedniejszych, a jednocześnie zabezpieczałoby interesy twórców.

Jedyne, co może zmienić sytuację, to bogacenie się społeczeństwa. Ale to już inna bajka.