Jak większość z Was zapewne wie, od pewnego czasu szukam pomysłu na zakup nowego auta. Przyszedł taki moment w życiu, że czas wymienić niezawodnego Dusterka na coś nowszego, bardziej komfortowego, ale równie pojemnego. Opisuję swoje doświadczenia z podejmowania decyzji — na co zwracałem uwagę, co było mniej istotne… Sporo osób też pytało na co w końcu padł wybór i dlaczego — tu jest uzasadnienie.
Zapomnij o wiedzy z sieci
Brzmi to paradoksalnie, kiedy piszę to w internecie właśnie, ale tak niestety jest. Naczytałem się różnych stron, poradników, naoglądałem się filmów na YT na temat skrzyń, silników samych samochodów etc. Na koniec stwierdziłem, że w sumie nie mam żadnej pewności, czy te materiały były rzetelnymi, redakcyjnymi treściami czy może jakąś reklamą natywną! Pomyślałem, że może warto poszukać pomocy u zwykłych użytkowników, takich jak ja — na forach dyskusyjnych.
Jeśli szukasz pomocy na forach najprawdopodobniej wpadniesz na tę samą grupę doradców co ja. Grupę tzw “forumowych grzebaczy”. Chodzi o to, że najczęściej na forach siedzą ludzie, którzy chętniej kupią samochód kilkuletni (a nawet dużo starszy) ale koniecznie z silnikiem o dużej pojemności — 2 litry to minimum — i będą w nim dzień w dzień grzebać, coś zmieniać, poprawiać, naprawiać… Jeśli więc szukasz nowego samochodu musisz do porad w takich miejscach podchodzić z dużym dystansem.
Jeśli zaś szukasz rodzinnego, ale też ekonomicznego rozwiązania doradztwo na takim forum najprawdopodobniej będzie przebiegać następująco:
- nie bierz 1.4 (po co Ci kosiarka?) — weź 1.8 zawsze to zapas mocy!
- to lepiej wziąć już 1.8 w manualu, bo moment obrotowy większy
- jak DSG to tylko 2.0!!!
- W poprzedniej wersji był najlepszy ever silnik 3.6l!!!
I tak z niewielkiego, ekonomicznego i w zupełności wystarczającego do jazdy po mieście silnika 1.4 dochodzisz do 2.0, którego nie wykorzystasz, a będzie dużo droższy w zakupie i w eksploatacji.
Jakiego samochodu szukam?
Rozpoczynając poszukiwania miałem jeszcze mgliste pojęcie o tym czego szukam. Wiedziałem, że ze względu na wyjazdy rodzinne kilka razy w roku (o moim wzroście nie mówiąc), muszę szukać czegoś pojemnego. Dlatego pierwotnie rozglądałem się za kolejnym SUVem. Niestety dzisiejsze SUVy są projektowane pod zupełnie inną grupę konsumentów i kompletnie nie nadają się dla rodzin — może z wyjątkiem kilku największych modeli (przekraczających założony budżet).
Odpuściłem więc SUVy, ponieważ to nie jest rodzinne rozwiązanie. Pozostało kombi albo… minivany zwane pieszczotliwie tatowozami. Z dwojga złego wybrałem kombi. Choć jeszcze do niedawna nie byłem wielkim fanem tej bryły. Na szczęście dziś kombi to już nie tylko wielki bagażnik. Teraz te auta zaczynają wyglądać zdecydowanie lepiej niż jeszcze 5–6 lat temu.

Czym się kierowałem? Warunki brzegowe były proste:
- możliwie pojemny bagażnik
- duża przestrzeń wewnątrz
- odpadają SUVy i minivany ze względu na duże gabaryty (co wpływa na spalanie i ma mały sens w mieście)
- sensowne wyposażenie (tu każdy musi sobie sam odpowiedzieć co jest konieczne, co fajnie żeby było, a co jest kompletnie zbędne).
Czyli finalnie szukałem rozwiązania co najmniej paradoksalnego — auto małe z zewnątrz a duże w środku. Ale to nie był jedyny kłopot.
Jaki silnik?
Pierwsza decyzja, jaka Cię czeka to zdecydowanie czy benzyna, czy diesel. Dużo zależy od tego, na jak długo kupujesz samochód i jakie robisz rocznie przebiegi. To podstawa do kalkulacji opłacalności diesla. Z dużym dystansem podchodzę do publikacji sprzed kilku lat o tym, że do miasta tylko benzyna. Trochę wyższe koszty serwisowe diesla nadal mają szansę się zwrócić jeśli przejedziesz autem ponad 100.000 km.
Moja kalkulacja pokazała, że przy ok. 18.000 km rocznie i różnicy na poziomie 9-10 tys. PLN między jednostką TDI a TSI powinienem się jeszcze dwa razy zastanowić nad wyborem, bo na samym paliwie rocznie zaoszczędzę dobrze ponad 2.000 PLN (zainteresowanym mogę udostępnić arkusz kalkulacyjny do szacowania opłacalności inwestycji w diesla). Do tej kalkulacji przyjąłem, że diesel spali średnio 2l mniej paliwa na każde 100 km, oraz że różnica w cenie paliw to jedynie 0,20 PLN (a są to dość „ostrożne” założenia). Dlatego ja skłaniam się jednak ku silnikowi diesla.
Żeby zdecydować, czy wystarczy Ci benzynowe 1.2 lub 1.4l, czy potrzebujesz jednak dwulitrowego diesla, musisz niestety przejechać się jednym i drugim. Najlepiej u wybranego dealera umówić się na jazdę próbną. Idealnie gdyby w jednym punkcie były auta z oboma silnikami wtedy — przesiadając się z jednego, do drugiego — masz najlepsze porównanie. Oczywiście zakładam, że obie jazdy wykonasz na tym samym modelu, żeby mieć faktyczne porównanie.
Jeśli robisz małe przebiegi (8, 10 czy 12 tysięcy km rocznie) i nie musisz być pierwszy od świateł do świateł, to nie ma sensu rozpatrywać najmocniejszych silników. Do jazdy po mieście w zupełności wystarczy 120–150 KM (zwłaszcza w uturbionej benzynie, gdzie moment obrotowy będzie dostępny dość szybko — od 1200, czy 1500 obr/min). Mocniejszy silnik, z większą mocą a przede wszystkim z wyższym momentem obrotowym wykorzystasz głównie na trasie. W mieście to nie zrobi aż takiej różnicy, bo i tak wszyscy jedziemy w tym korku tak szybko jak to Tico co stoi pierwsze na światłach. ;)
Żywotność silnika i skrzyni
To kolejny argument, który wytoczą fani dużych pojemności i diesli. Zgoda — diesel jest stworzony do większych przebiegów. Tak, żywotność niektórych skrzyń DSG również jest mocno dyskusyjna. Jednak jeśli robisz rocznie poniżej 20 tys. km, to jakie znaczenie ma, że jakieś podzespoły zaczynają siadać po 180–200 tys. kilometrów? To ok. 10 lat eksploatacji. Umówmy się, że ośmio- czy dziesięcioletnie auto ma prawo poprosić o poważniejszą wizytę w serwisie.
Jak długo pojeździsz tym samochodem?
Ja planuję zakup na dłużej. Moje “dłużej”w tym wypadku oznacza jakieś 8–10 lat. Dlatego też kalkuluję inaczej niż człowiek planujący zakup na 3–4 lata.
Po pierwsze wychodzę z założenia, że lepiej kupić auto chwilę później, lub nawet częściowo kredytować ten zakup, ale mieć już bogatszą wersję wyposażenia z mocniejszym silnikiem. Jeszcze kalkuluję tego diesla, bo na papierze to on mi się jednak zwraca. Jeśli chodzi o wyposażenie — nie chcę za dwa lata pluć sobie w brodę, że mogłem za tysiąc czy dwa coś jeszcze dokupić i teraz mi tej opcji brakuje. Przy zakupie na 2, 3 czy 4 lata to nie robi aż takiej różnicy, bo możesz zmienić wyposażenie, kupując nowe auto. Przy zakupie na lata wolę być pewny swoich decyzji.
Zakup na dłużej kalkuluje się inaczej — od kwestii silnika po wyposażenie opcjonalne — niż auto, które planujesz wymienić za 3 lata.
Jazda próbna to mało!
Zanim podjąłem decyzję co do marki i modelu odbyłem kilkadziesiąt (serio!) jazd próbnych różnymi samochodami. Z tym nie ma większego problemu, bo w każdym salonie sprzedawca chętnie zabierze Cię na taką jazdę. Nie wyobrażam sobie jak można kupić auto, w którym nawet jeszcze nie siedziałeś, nie wiesz czy w ogóle uda Ci się zająć prawidłową pozycję, czy będzie komfortowo itd. Tym bardziej zadziwiają mnie ludzie, którzy pozamawiali tegoroczne modele (premiery!) jeszcze w grudniu 2016.
Natomiast kiedy już zapadła decyzja co do marki, a wahałem się jeszcze pomiędzy dwoma modelami, kilkukrotnie użyczałem samochody na weekend lub kilka dni, aby lepiej poczuć te auta. Jazda próbna to kilka kilometrów, kilkanaście minut jazdy — to zdecydowanie za mało, żeby zobaczyć jak samochód zachowuje się w mieście, a jak na trasie, jak wygląda wyciszenie, komfort, spalanie… Słowem z jazdy próbnej trudno wyciągnąć sensowne wnioski co do samego samochodu. Natomiast możliwość testowania wybranego modelu choćby przez 2–3 dni pozwala poznać go zdecydowanie lepiej — zarówno w ruchu miejskim jak i w trasie.
Jeśli użyczenie auta brzmi dla Ciebie jak coś niedostępnego dla przeciętnego klienta, to… Nie przejmuj się — jest łatwiej niż może się wydawać. Praktycznie w każdym salonie da się umówić na takie użyczenie bez większego problemu. Czasem może to wymagać zaplanowania terminu z wyprzedzeniem, ale warto.
Jak kupić korzystnie nowe auto?
Z wyprzedaży rocznika — koniec tematu. Niby tak, ale nie :)
Jeśli jednak planujesz zakup w takim momencie roku, że o wyprzedaży rocznika nie ma mowy, lub chcesz coś z nowego roku modelowego, to mam tu dla Ciebie pewne rozwiązanie, które pozwoli Ci zaoszczędzić sporo kasy!
Skuteczna okazała się moja strategia “konkursu na najlepszą ofertę”.Rozesłałem zapytanie ofertowe z konkretną konfiguracją — taką “na wyrost” — do blisko 40 dealerów w Polsce (jeden wieczór z głowy, ale warto było). Dzięki temu zorientowałem się jakie są możliwe upusty w salonach (i jak bardzo one się różnią miedzy poszczególnymi dealerami). Dajesz sprzedawcom dzień czy dwa, żeby przesłali swoje propozycje. Następnie bierzesz najlepszą ofertę i anonimizujeszją — tak aby nie było widać żadnych danych nadawcy.
Tak spreparowany dokument wysyłasz do tych sprzedawców, których oferty zajęły miejsce od drugiego do piątego czy ósmego (sam ocenisz z kim jest sens negocjować) z pytaniem czy są w stanie przebić konkurencję. U każdego kupisz ten sam samochód o tej samej specyfikacji, więc ostatecznie jakie to ma znaczenie, czy oferta jest z Torunia, Szczecina czy Krakowa? Różnice w cenie potrafią sięgać kilku procent ceny auta. Przy takich różnicach opłaca się zamówić samochód na drugim końcu Polski.
Kruczków i patentów “na sprzedawców” jest więcej, ale… Oni też z czegoś muszą żyć ;). Wszystkiego Wam tu nie zdradzę.
Natomiast polecam takie pojęcia jak BATNA czy inne pojęcia przydatne w negocjacjach. Część z nich wykorzystałem w rozmowach zupełnie nieświadomie, części się douczyłem w trakcie rozmów. Jeśli chcecie porządnie się przygotować do negocjacji, polecam ciekawą rozmowę o negocjowaniu na przykładzie nieruchomości (większość da się stosować przy innych zakupach).
No dobra mów co wybrałeś!
Zdjęcia już mogły naprowadzić na wybór — finalnie padło na Skodę. Pierwotnie rozpatrywana była Octavia, ale doczekała się tak “udanego” face liftingu, że postanowiliśmy przesunąć zakup w czasie i skusić się na Superba. Na pewno jest to wybór, który załatwia temat posiadania samochodu rodzinnego, który nie jest wielkim SUVem. Do tego, Skoda to jednak rewelacyjny stosunek jakości do ceny, co też jest dla mnie nie bez znaczenia.

Oczywiście znaczenie miało też bogate wyposażenie, bezpieczeństwo, etc. Natomiast najważniejsze jest to, że jest to auto, które spełnia nasze podstawowe wymogi auta rodzinnego.
Obejrzałem całego Youtube’a
Serio. Kiedy już zapadła decyzja co do modelu, obejrzałem chyba wszystkie filmy o Skodzie Superb. W tej chwili YT proponuje mi już filmy po czesku lub po niemiecku. Polski content już się skończył. Dlaczego? Wlaśnie po to, żeby wiedzieć co jest warte dokupienia a z czego mogę zrezygnować. Ponad to taka wiedza, też pomaga w negocjacjach.
Dla zainteresownaych — poniżej lista (nie wszystkich) filmów jakie oglądałem:
Jestem przekonany, że dla mnie to jest optymalny wybór, ale każdy ma inne potrzeby i pamiętajcie, że trzeba chłodnym okiem skalkulować, który model najlepiej spełnia Twoje!
PS Nie, to nie jest tekst, który powstał we współpracy ze Skodą. A szkoda ;)
PSS Jedyne co może wpłynąć jeszcze na decyzję, to premiery 2017 — kilka ciekawych aut się szykuje. Zobaczymy!